3. Kobiecy strój.

Sobota. Szaro. Plus 3 stopnie ciepła. Dzień zapowiadał się po prostu buro i tak też spędziłam jego początek. Wciagnęłam na siebie domowe dresy, dużą bluzę, czapkę i poszłam... odpalić papierosa. Przed wyjściem rozmawiałam z koleżanką, która nadawała z Trosmø. W trakcie wideorozmowy nie tylko było szaro na ekranie, ale panowała zawierucha, zamieć, zatrzęsienie. Tak jest  w Norwegi. Europa czeka na przebieśniegi, a my dalej  musimy gapić się w ten biało- szary obraz. Rozmowa jednak nabrała kolorów, kiedy na ekranie zobaczyłam 2 letniego Alberta i piękny uśmiech jego mamy, która naprzemiennie dzieliła sie narzekaniami jak i świeżymi nowinami. Powiedziała, że chciałaby zapalić papierosa, ale nie może. Długo nie myśląc poszłam wykonać ten ruch zamiast niej. Była godzina 10.00 rano. W Oslo, jest to czas kiedy nic sie nie dzieje na ulicy, chyba, że przejdzie narciarz, z biegówkami w ręku, ubrany w bardzo cienki, ale równie bardzo fancy strój narciarski. Obcisłe geterki znakomicie podkreślają dobrze wyrzeźbione uda narciarzy/przechodniów, dlatego ucieszyłam się, że nie było ruchu na skrzyżowaniu. Pewnie coś by we mnie wjechało jak gapiłam się na rzeźbę uczestnika ruchu pieszych. Papieros smakował dobrze, ale spoglądając na siebie, uderzyło we mnie, że wygladam jak wczesno poranny sobotni żul. Wyciągnietę ciuchy i fajka w ręce. Jak daleki jest ten obraz od tego co mi właśnie w duszy gra. A gra..tango. Papieros, poźna godzina, bandoneon, kontrabas, elegancka suknia i piękne wysokie szpilki. Papieros w tym zestawieniu dodaje tylko seksapilu i wręcz czyni cały wizerunek eleganckim, kobiecym, zmysłowym. Tak mi tęskno za tymi nocami, gdzie pośród setek par byłam i ja, i on. Nie ważne kim był ”on”, ważne że był, w swoim pięknym garniturze, białej koszuli, świecących butach i wyżelowanej fryzurze.

Udając się na milongę w Buenos Aires, można spędzić godziny podziwiając pięknie zestawione stroje, dostojne i z klasą. Niektóre kobiety lubią koronki, inne falbany. Widuję się suknie z błyszczących tkanin, niemiłych w dotyku cekinów lub ślizgających się materiałów. Wszystko ma podkreślać kobiece kształty, uwydatniać je i zapraszać do siebie. Biżuteria też jest ważna, ale nie zawsze można z nią nonszalancko przechadzać się po ulicach Baires. Na wyjście więc albo zamawia się Ubera, albo diamentowe kolczyki wrzuca sie do kieszeni płaszcza, po to, żeby nie przyciagąć wzroku tych, którzy z chęcią połasiliby się na te błyskotki.

Buty! Buty to odzielny temat. Są najważniejsze. Wybierając się na milonge, warto wybrać te z wysokim obcasem. Tancerze, po zeskanowaniu partnerki od góry w dół, zawieszają się na poziomie stóp na dłuższą chwile. Posiadająć płaskie buty, raczej spędzimy noc popijaąc drinki niż tańcząc. Można by powiedzeć win-win situation, ale jednak na milondze...się tańczy.  Buty do tanga podkreślać mają kształt podbicia, który powinien tworzyć piękny łuk ” el empeine”, wspierąc tancerkę oraz wzbudzać zazdrość. But jest kropką nad i, pokazuję kim jest jego właścicielka. Elegancką kobietą, delikatną panią, która lubi kwiaty lub divą, która chce się wzbić wyżej niż szpilka jej na to pozwala. Tancerki tanga mają dziesiątki butów. Moja relacja z butami, jest dość konserwatywna. Jak coś lubię to tego nie zmieniam i nie szukam nowych zastepców, dlatego mam tylko 3 ich pary.

Czarne eleganckie z brokatowym obcasem, różowo- żołte jak mam ochote powariować i ubrać jeansy, złote szykowne oraz brokatowe niebieskie! W ostatnich mogłabym wystąpić nago a i tak wszyscy patrzyliby na buty!

Moje sukienki zasłaniaja więcej, niz odsłaniają. Wierzę, że tak właśnie tworzy sie tajemniczość, zmysłowość i tak też lubię sie ubierać i czuję sie nieziemsko. Kiedy jeden z moich partnerów powiedział mi,  że chciałyby abym ubiera bardziej rozneglirzowane ubrania, wiedziałam, że to koniec. Estetyka, jest dla mnie bardzo ważna i trzymam ja z daleka od wulgaryzmu, którym są tak napiętnowane portale internetowe i gazety. Na szczęście wyrobiłam sobie filtr na takie przedstawienia, ale myśle, że dużo kobiet dalej bładzi, chcąc wyglądać tak, jak większośc męskiego świata sobie nas wyobraża. Tanio, z brokatem i siateczką.

Patrząć na parkiet, ciesząc oko wszechpanującą ciemnością, od czasu do czasu można zobaczyć pobłysk kolczyków, obcasu, spinek do mankietu. Gre świateł najlepiej widać na opalonych ciałach tancerek. Mienią się ciepłe, brązowe, czekoladowe kolory, opadające kruczo czarne włosy, aż do momentu kiedy pojawi się w obiektywnie rosyjska , sniężnobiała piękność, która odbija na swej bladej skórze, wszelkie zdobienie, które ma na uszach, szyji, rękach. Moja estetyka to ta czekoladowa, ciemna, z kroplami potu na ramieniu. Argentyńczycy zaś...szaleją z białymi twarzami.

Nie jestem zwolenniczką make-up , przesadnego dbania o wizerunek, ale kocham ubierać sukienki, mieć rozpuszczone włosy i ozdabiać to moim promieniowaniem, które pochodzi z wewnątrz. W takie piękno wierze. Naturalne.  I tego piękna mi brakuję. Nie chodzi o dodawanie sobie pewności siebie ale o poczucie się kobietą, wrażliwą, mądrą, ciepłą i szczerą. Tego dzisiaj nie zobaczyłam, patrząć na moje zabłocone trapery i za duży dres. Jeden z celebrytów powiedział, “Chcesz czuć sie profesjonalnie, ubierz garnitur” - Jest w tym coś. Cieżko jest czuć się dobrze w tym moim dzisiejszym stroju, skoro wiem, że w szafie wiszą suknie, sukienki i są sandały. Nie szata zdobi człowieka i w dresie jak nabardziej, można się czuć dobrze, kobieco i profesjonalnie, ale chyba warto go jednak wyprasować, uprać, albo przynajmniej strzepać błoto z butów. Ale w tej szarości, po prostu się nie chce.

Previous
Previous

4.Cierpiętnice.

Next
Next

2. Władczynie.