6.Kochaj mnie.

Tak śpiewał Perfekt. „ Kochaj mnie nieprzytomnie. Jak zapaliczka płomień..”. Co tylko jak ten płomień gasi wiatr, którego jest tak dużo w życiu mojej bohaterki. Don, żyje, oddycha, chodzi lub wiruję tylko po to...żeby ją kochać. Szuka wciąż wiatrołapu, który byłby wstanie ja złapać, uspokoić, pozwolić przestać wirować. Ale czy wtedy, Doni – wiatr, będzię dalej wiatrem? A może ona szuka elektrowni wiatrowej, która będzie powodować, że tej świeżej bryzy będzie jeszcze więcej? Za górami za lasami, był sobie wiatrołap, miał na imię Hero. Za morzami, za rzekami, była sobie elektrownia wiatrowa, Zen. I w tych dwóch przestrzeniach, był wiatr, Don. Doni wygląda jak powietrze w nieustajacym ruchu. Żeby bardziej pokazać swoją dynamikę, zawsze przywdziewa jedwabne sukienki, które powabnie otulają jej ciało. Piękne ciało, z zapadniętą klatką piersiową, w której jest o wiele mniej ruchu powietrza niż w jej włosach. Ale jaki głos kryją w sobie te płuca? Na codzień, to głos małej dziewczynki, słodkiej i bezbronnej. Od wielkiego dzwonu, brzmi on właśnie jak wielki Zygmuntowy Dzwon na Wawelu. Głos dojrzałej kobiety, silnej, nieustraszonej, odważnej baby, która śpiewa przy ognisku, omotana wielką kwiecista chustą. Czarodziejka, baba-Jaga, wojowniczka? Kiedy Mon śpiewa, wyrywa jej się z płuc głos o niemożłiwej sile. Głos, który był zawsze polerowany, przyciszany i chyba mało ważny. Ale skoro Don nie mogła sibie zwerbalizować, zrobily to jej palce. Palce, które od czasu do czasu są pokrytę  egzemą, która wedle totalnej biologi, wskazują na problemy z rodzicem. Palce, których przestrzenią, jest pianino. Klasyczne melodie wygrywanę przez Doni, zostały niedawno zastąpione ciemną i mroczna muzyką tango, której Don zechciała sie oddać, wraz ze swoją duszą i ciałem. I dusza i ciało zostały podarowane też, elektrowni wiatrowej, Zen, który kontroluje moc wytwarzanej energi przez Don. Jest , jak mój tata niegdyś, pracownikiem DIRE ( Dyżurnym Inżynierem Ruchu Elektrowni). To on reguluje wytwarzane ciepło przez Doni, pozwalając jej czasem przegrzać system, po to żeby zaraz obniżyć temeraturę do panującej głeboko na górskich przełeczach Patagońskich Gór w Argentynie. Zen, zaraz koło maślanych bułek, medialun, dla Don jest najważniejszym obiektem uniesień, od ponad roku. Radość, miłość, bezdechy, taneczne sceny napędzają życie mojej przyjaciółki. To co je spowalnia to krzyki, kłótnie, brak zrozumienia i chęć kochania ponad wszystko. Zen i Don , to dla mnie „Przemineło z wiatrem”, pełne pasji i namiętność. To para gdzie wydaje mi się dwie osoby walczą o jedno miejsce. Miejsce kobiety. Miejsce muzy. Miejsce artysty. Obydwoje chcą kochać,pomimo niejednej porażki, która ponieśli w życiu. Walczą i co pare dni , jedno z nich musi wstac rano i wyjść z białą flagą i przypomnieć po co jest w tym związku.

Hero, wiatrołap, to koleś, któremu wiatru nie udało się złapać. Gościł on w jego posiadłościach , przez krótki czas, licząć na to, że wiatr się uspokoi, będzie chciał odpoczać, przestać się szarpać, przestanie wariować na chwile i zacznie po prostu być. Ale czy wiatr byłby wiatrem wtedy? Bywały chwilę, kiedy udało mu się zatrzymać Don. U mnie w mieszkaniu w Buenos Aires, w moim księżycowym hamaku w kolorze pomarańczy. Tam przesiadywała Doni, godzinami bujająć się w rytm bryzy i wpadtrywała się w telefon,na którego ekranie widziała Hero. Drzewo. Faceta, który ją chciał, który chciał pozwolic jej się uspokoić i przestać walczyć. Ale czy to byłby wiatr? 

Don wiatrem jest, a może tylko jej się wydaję? Może jej to wkodowali? Może czas wymienić system? Może jej przeznaczenie jest inne? Może tęsknota i wypatrywanie każdej pełni księżyca oznacza, że jest czymś innym? Wilkiem, który wyje do poświaty co 28 dni? Kobietą, która się uspokaja patrząć na ciemną płachtę , okraszona tylko jedna rozświetlona kropką? To w tych chwilach, Don ustaję. Przestaje się miotać, uziemia się , jest. I wtedy ani jej wewnętrzyny wiatr, ani elektrownia, ani wiatrołap nie są w stanie ruszyć?

Don szuka miłości od innych, bo jak każda z nas, nie odnalazła jej jeszcze w sobie? Wchodząc do pokoju pełnym ludzi jej serdecznych, zabiera dużą jej przestrzeń. Chce być kochana, więc rozrzuca na prawo i lewo jej rozterki, jak ziarna na wietrze. Ziarna spadają na żyzną glebę, chcą wykiełkować, chcą przynieść odpowiedzi, ale wtedy Don sobie przypomina, że tylko ona jest w stanie sterować kierunkiem swojego rozwoju. Kiedy Don wchodzi do pokoju pełnym ludzi jej nie serdecznych, nieznajomych, wciska się w kąt i przestaje oddychać, tak żeby nikt nie zauważył, że ona tutaj jest. Tak się nauczyła i taki styl bycia dobrze zna. Więc skoro z obojętnymi jej ludźmi, potrafi ustać, i po prostu być, dlaczego, tym których tak kocha mocno, chce pokazać, jakie piękne tornada potrafi stworzyć? 

Don po przeczytaniu tego urywka powiedziała, że jest ogniem. Ona tylko wygląda jak wiatr.

Okazuję się więc, że ogień w tej zapalniczce, istnieję dzięki tym wszystkim wietrzynym turbulencją, które panoszę się wciąż w jej fryzurze. A może sama sobie jest kamikadze i siebie gasi, tym czym nie jest na prawdę, ale tym czym się stała .

Previous
Previous

7. Jesteśmy głupie.

Next
Next

5.Pomaganie.